Archiwum/Archives index archiwum | gałąź drzewa

adres strony w Internecie: http://www.tygodnik.lt/200439/wiesci1.html

"Military show Wilno-2004"

Nie lada gratka dla pasjonatów

Jadących w miniony weekend autostradą Wilno-Malaty na 30 kilometrze wzrok przykuwał niecodzienny widok: po lewej stronie na przydrożnej polanie stały pojazdy wojskowe, wokół których kręcili się rozmaicie umundurowani ludzie, na maszcie łopotały flagi: biało-czerwone i trójkolorowa: żółto-zielono-czerwona. Tu właście w dniach 17-19 września ulokował się I Międzynarodowy Zlot Historycznej Techniki Wojskowej "Military show Wilno-2004". Była to nie lada gratka dla tych wszystkich, którzy pasjonują się techniką militarną rodem z II wojny światowej i nie tylko, są kolekcjonerami militariów w ich szerokim znaczeniu. Zresztą, i dla tych, których sprowadziła zwykła ludzka ciekawość.

"Rudy" oraz transporter opancerzony

Główną atrakcją zlotu był zapewne wożący chętnych czołg T-34, na którym widniał piastowski orzeł i napis "Rudy". Czyżby to jego nowe wcielenie z popularnego niegdyś serialu produkcji polskiej "Czterej pancerni i pies"..? Ustawiały się zatem kolejki, zarówno dorośli jak i dzieci chcieli ulokować się na czołgu w roli "desantu" piechoty. A "powoził" nim chorąży WP Henryk Zaśko z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. W pewnym momencie jazdy opancerzona maszyna ugrzęzła w rozmiękłym gruncie, ale to nie ostudziło zainteresowania. Podczas, gdy kierowca-mechanik głowił się nad wydostaniem się z pułapki, ludzie podchodzili do czołgu, mogąc go z bliska obejrzeć, zrobić zdjęcie na jego tle, ba, nawet zajrzeć przez górny właz do środka.

Sprowadzony czołg T-34/85 stanowi własność uczestniczącego w zlocie Stanisława Kęszyckiego, właściciela największej w Polsce prywatnej kolekcji zabytków techniki wojskowej "ARES" w Warszawie. Pod koniec czerwca br. czołg uczestniczył w VI Międzynarodowym Zlocie Historycznych Pojazdów Wojskowych w Darłowie. Na marginesie warto przypomnieć, że sowieckie czołgi T-34 podczas II wojny światowej, według specjalistów, były najlepszymi czołgami wśród walczących po obu stronach państw. Co prawda, ostatnio pojawiły się publikacje podważające tę opinię. Zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłam do książki Roberta Michulca "T-34. Mityczna broń", wydanej w bieżącym roku przez wydawnictwo "Armagedon" w Gdyni.

Zainteresowanie budził też niemiecki transporter opancerzony sdKfz, z wyżej wymienionej prywatnej kolekcji "ARES". Został nabyty w Słowacji w 1994 r. Jest to przedwojenny pojazd wojskowy produkcji czeskiej. Po zajęciu Czechosłowacji przez Niemcy hitlerowskie w 1938 r. pojazdy te przeszły na wyposażenie armii III Rzeszy. Po wojnie jeszcze przez lat kilka transportery opancerzone sdKfz były na wyposażeniu armii czechosłowackiej.

Można było też oglądać inne pojazdy wojskowe: chevrolet, dodge comandor - terenowy samochód sztabowy. Nie brakło też broni w postaci dwóch armat: działa przeciwpancernego o kalibrze 57 mm i działka ppanc 45 mm wz 1937 z numerem 143. Działka te doskonale się sprawdziły na polach bitewnych podczas wojny obronnej 1939 r. Wyżej wymienione pojazdy i działa, podobnie jak czołg i transporter opancerzony, stanowią własność Stanisława Kęszyckiego, właściciela kolekcji zabytków techniki wojskowej "ARES". Niektóre z nich wzięły udział w filmach polskich "Pułkownik Kwiatkowski", "Złoto dla dezerterów".

Stanisław Kęszycki prócz pojazdów z okresu II wojny światowej sprowadził parę quadów. Są to czterokołowe motory, (taki sobie motocykl na czterech kołach), świetnie nadający się do jazdy po wertepach. Oczywiście, nie brakło chętnych, niezależnie od wieku, zasmakowania jazdy quadem.

Prywatna kolekcja zabytków techniki wojskowej "ARES" proponuje urozmaiconą ofertę dla rodaków z Polski: odnajmuje pojazdy wojskowe, prowadzi kurs jazdy czołgiem na prawdziwym poligonie, a nawet może odnająć czołg na... ślub, jeśli ktoś sobie tego zażyczy.

Grupa "Recon 29" i litewscy pasjonaci

Niepełny byłby obraz zlotu, gdyby prócz eksponowanej techniki wojskowej zabrakło ludzi w mundurach. Na zlot z Warszawy przybyli miłośnicy militarii, zrzeszeni w śródmiejską grupę militarną "Recon 29". Byli to Grzegorz Wajszczuk, paradujący w umundurowaniu szkockiego pułku armii brytyjskiej "Szczury pustyni", Mariusz Borowski w umundurowaniu US Army, Stefan Marciniak - "porucznik" korpusu piechoty morskiej, zwanej potocznie marines, z czasów wojny w Wietnamie w mundurze kamuflażowym ERDL, Andrzej Rymsza w umundurowaniu amerykańskim, używanym na obszarach pustynnych, m. in. w Iraku. Znalazła się wśród nich i płeć piękna: Katarzyna Dąbrowska "reprezentowała" majora Wojskowego Biura Śledczego - JAG. Ich zainteresowaniem są, jak wyżej wspomniałem, militaria i historia wojskowości. Działają w tym kierunku poprzez uczestnictwo w zlotach, spotkaniach. Mają swój portal w internecie (www.militarni.pl).

Prócz grupy miłośników militarii z Polski byli też obecni ich litewscy odpowiednicy. Młode małżeństwo Gediminasa i Nivity Vilniuškaitisów z Wilna z chęcią paradowało w strojach na poły militarnych. Ona, w hełmie z automatem w ręku, on w kamuflażowym mundurze, a z nimi starszy pan w mundurze oficera Wehrmachtu i niemieckim hełmie z panzerfaustem w ręku. Przybyli na zlot samochodem osobowym GAZ67 z roku 1942. Twierdzili żartując, że przedstawiają partyzantów. Nie są zrzeszeni w jakąś oficjalną grupę militarną. Po prostu, jak widać, lubią się zabawić od czasu do czasu w wojsko. Byli też "wojskowi" zrzeszeni, a mianowicie przedstawiciele klubu "Straikbol": Walerij Szygin, reprezentujący klub wileński i przedstawiciel klubu "Prezident" w Visaginasie Andriej Orłowski. Straikbol - to wojskowa gra sportowa z użyciem broni załadowanej plastikowymi kulkami, która pozwala poczuć smak walki. Można było pooglądać, wziąć do ręki broń używaną podczas tej gry: amerykański karabin automatyczny M-16 ze składaną kolbą, popularny "kałasznikow" AKS-47 i in.

Ministrzelnica i "pchli" targ

Chętni wypróbowania celności oka mogli sobie postrzelać z wiatrówek na zaimprowizowanej strzelnicy. Do wyboru były: karabin M-14, "kałasznikow" i pistolet. Zarówno mężczyźni jak i przedstawicielki płci pięknej chętnie skorzystały z tej możliwości, czasami nawet rywalizując między sobą. Swe usługi proponowała ZSA "Tusara", a mianowicie usługi fryzjerskie - strzyżenie "na pałę" i wykonanie komuflażu, którego używa się w celu starannego zamaskowania się przed wrogiem. Znalazło się kilku chętnych na te usługi: z komuflażem na twarzy przypominali komandosów, wykonujących zadanie specjalne.

Takim zlotom zazwyczaj towarzyszy "pchli" targ, na którym miłośnicy militariów mogą nabyć interesujące ich przedmioty, poczynając od plakietek, odznak, naszywek, a kończąc mundurami i hełmami. Zaciekawienie budziło stoisko z militariami shopu "Bunkier" z Opola. Oferta była szeroka: rozmaite hełmy z lat II wojny światowej (w większości niemieckie), pasy, łopatki saperskie, mundury US Army, Ludowego Wojska Polskiego, żołnierzy byłej NRD.

Właściciel sklepu Jaremi Picz na zamówienie wytłaczał i wygraweryrował na poczekaniu tzw. nieśmiertelniki, niezbędne dziś akcesorium noszone przez każdego żołnierza na szyi, na którym wygrawerowane są imię i nazwisko żołnierza, rok urodzenia oraz grupa krwi. Miłośnicy literatury wojennej mogli obejrzeć w języku rosyjskim książki o szeroko pojętej tematyce wojskowej. Szkoda tylko, że zabrakło ich odpowiedników i czasopism o tematyce militarnej w języku polskim. Za to kolekcjonarzy odznak mieli z czego wybierać: oferowano różne odznaki niemieckie z lat II wojny światowej, jak też byłej Armii Radzieckiej oraz współczesnej armii rosyjskiej. Ba, można było nabyć nawet mundur eksgenerała. Stosunkowo tanio oferowano rogatywki i kurtki polowe Ludowego Wojska Polskiego.

Jako że zlot odbywał się w plenerze, a dłuższy pobyt na świeżym powietrzu sprzyja apetytowi, nie obeszło się więc bez kuchni polowej. Krzątający się przy niej proponowali do wyboru potrawy "wojskowe": herbatę po żołniersku, grochówkę, makarony po marynarsku. W menu znalazły się też szaszłyki.

Ci, którzy przybyli na zlot, zabierali ze sobą do domów wiele wrażeń. Mogli bowiem naocznie zapoznać się z techniką wojskową z lat II wojny światowej i nie tylko. Mieli też okazję do nawiązania znajomości z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Zawdzięczać to należy organizatorom - organizacji społecznej "Europos Vartai" w osobach Arnolda Petrowicza, Roberta Gasińskiego i Jana Stańczyka, na których barki legło podstawowe brzemię organizacyjne zlotu. Niewątpliwie należą się im słowa podzięki. Aby nie brakło sił, zapału i pomysłów do zorganizowania w roku następnym już drugiego z kolei militernego show.

Jan Lewicki
Na zdjęciu: Pasjonaci militariów z Warszawy - grupa militarna "Recon"
Fot. autor

adres strony w Internecie: http://www.tygodnik.lt/200439/wiesci1.html

Archiwum/Archives index archiwum | gałąź drzewa